Chiński Wielki Renesans – tak zatytułowaliśmy kolejne spotkanie (19.12.2018) z prof. Bogdanem Góralczykiem – profesorem w Centrum Europejskim UW, politologiem, sinologiem i hungarystą oraz dyplomatą.
Tytuł zaczerpnęliśmy z jego książki, która ukazała się w tym roku – „Wielki Renesans. Chińska transformacja i jej konsekwencje” – dokładnie w 40 rocznicę zainicjowania programu chińskich reform i którym prof. B. Góralczyk od początku towarzyszył.
Według zgodnej opinii recenzentów, „Wielki Renesans” to znakomite studium, prezentujące motywy i aspiracje chińskich przywódców w ich dążeniu do odzyskania przez Chiny „niekwestionowanej i należnej” pozycji pierwszego mocarstwa globu.
Cały ten proces – mówił podczas spotkania prof. B. Góralczyk – podzielony jest na kilka symbolicznych etapów: do roku 2021, 2035 oraz do 2049 r, kiedy to cel finalny powinien zostać osiągnięty.
Wg. Profesora, Wielkie Chiny to dziś największe chińskie marzenie. W tym kontekście przypomniał on, iż przez wieki istnienia chińskiej cywilizacji była to najsilniejsza cywilizacja. I to w skali globalnej. Dość powiedzieć, iż do czasu wojen opiumowych (pierwsza rozpoczęła się w 1839 r), Chiny wytwarzały ok 1/3 światowego PKB. Tak więc to, co obserwujemy od 2008 r, dla Chińczyków jest próbą powrotu do tego, co było, a dla ludzi Zachodu jest po prostu szokiem. Bo jak to, kraj który jeszcze do niedawna i z pełnym uzasadnieniem było uważane za państwo„trzeciego świata” nagle, dla tego samego Zachodu staje się wyzwaniem.
Zdaniem B. Góralczyka, Chiny same w jakimś sensie zastawiły pułapkę na świat zewnętrzny. Same się nazwały „Państwem Środka”. Ale to nie jest państwo, lecz kontynent większy od Europy – od Lizbony po Ural i do tego kraj najludniejszy. Co więcej, jest to kraj starożytnej cywilizacji, która myśli swoimi kategoriami – nie przystającymi do naszych, bo opartych na własnym systemie wartości. Przykład: kiedy kilkadziesiąt lat temu dotarł tu komunizm, to już dekadę później został on „schińszczony” w postaci maoizmu.
B. Góralczyk, nawiązując do sukcesu gospodarczego ChRL, zwrócił również uwagę na fakt, o którym często się zapomina na Zachodzie. Przez ostatnich 35 lat Chiny realizowały ekstensywny model rozwojowy, który jednak zapewnił niespotykany gdzie indziej przyrost gospodarczy, rzędu 10 proc rocznie. I to przez ponad trzy dekady. To się nikomu dotąd nie udało, a dokonało tego najludniejsze państwo-kontynent na świecie. Tu kryją się jednak również poważne zagrożenia: przyrost osiągnięto wielkim kosztem, co teraz rodzi nowe problemy. Skutkiem tego jest np. olbrzymie rozwarstwienie i nierówności społeczne, większe niż gdzie indziej, a także większe niż na przykład w Rosji – uwłaszczenie nomenklatury, co może rodzić w przyszłości olbrzymie napięcia.
W niczym – powiedział – nie zmienia to faktu, iż 40 lat temu, u progu reform, Chiny były państwem zapyziałym, odizolowanym i autarkicznym; biednym i agrarnym. Przed reformami Deng Xiaopinga – dodał – Chiny były krajem zacofanym, ustrojowo i instytucjonalnie umieszczonym w komunistycznych sztafażu. Dziś są drugą gospodarką świata i dysponują największymi rezerwami walutowymi. Ten wielki sukces prof. B. Góralczyk tłumaczył tym, iż stało się to możliwe dzięki stosowaniu zimnej, wyrachowanej praktyki i pragmatyzmu, połączonych z trzeźwym oglądem i rozeznaniem sytuacji własnej oraz położenia sąsiadów i układu sił na świecie. To nie teoria – podkreślił prof. B. Góralczyk – lecz praktyka decyduje o sukcesie, a właśnie taki pragmatyzm to cecha dziedziczna chińskiej cywilizacji, niejako wpisana w jej DNA. Chińczycy – dodał – to nie marzyciele i bujający w obłokach mistycy, lecz trzeźwi, zdroworozsądkowi chłopi, czerpiący wiedzę z natury, albo wnikliwi i cierpliwi biurokraci, korzystający z arcybogatego dorobku piśmienniczego tej cywilizacji.
Zdaniem prof. B. Góralczyka, w przypadku Chin niemałe znaczenie ma też to, iż wielki program reform został zainicjowany przez polityków, którzy wcześniej na własnej skórze mocno doświadczyli skutki ideologicznych i rewolucyjnych eksperymentów epoki Mao Zedonga, a przede wszystkim okres „lewackiego odchylenia”, za które uznaje się lata po „wielkim skoku”, czyli okres 1958 – 1976.
Chiny – powiedział – najpierw na ścieżce reform (na kilka lat przed Gorbaczowem) próbowały udoskonalić komunizm, ale po 1992 r weszły w epokę globalizacji – czyli na światowe, wówczas już tylko kapitalistyczne rynki i przeobraziły się w globalną taśmę produkcyjną. Później zaś, (po 2008 r) , korzystając z załamania na globalnych rynkach kapitalistycznych stały się bardziej pewne siebie i asertywne, szczególnie pod rządami obecnej, tzw. piątej generacji przywódców, z Xi Jinpingiem na czele, rządzących od 2012 r. Teraz zaś znów marzą o potędze, jaką były przez wieki i znowu chcą być ośrodkiem cywilizacyjnym, emanującym na świat. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. Pytanie: czy będą optowały za status quo, czy też będą „mocarstwem rewizjonistycznym”, dążącym do podważenia pozycji dotychczasowego hegemona – USA oraz istniejącego dotąd ładu międzynarodowego, który przez minione 200 lat był zdominowany przez Zachód?
Galeria