Jakiej Polski chcemy? Debata o służbie cywilnej

Jakiej Polski chcemy? Debata o służbie cywilnej

Fundacja FCP oraz działające w jej ramach Centrum Edukacji DiP – po epidemicznej i wakacyjnej przerwie – wznowiły działalność.

W piątek (25.09)), wspólnie z Obywatelskim Kolegium Reform zorganizowaliśmy debatę on line poświęconą prezentacji Raportu b. wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego i dr. Roberta Sobiecha pt. „Służba cywilna – dziś i jutro”. Obaj są wykładowcami Collegium Civitas.
Temat ten uznaliśmy za niezwykle ważny, zwłaszcza w kontekście działań tzw. „dobrej zmiany”, zmierzających wprost do ponownego upartyjnienia państwa i reaktywacji znanej z czasów PRL – partyjnej nomenklatury. Debatą tą chcielibyśmy zainaugurować cykl spotkań – on line oraz w realu – pod wspólnym tytułem „Jakiej Polski chcemy”, a poświęconych diagnozie sytuacji w jakiej się znajdujemy, analizie przyczyn, które do niej doprowadziły, no i – najważniejsze – co powinniśmy zrobić, aby je wyeliminować.
W dyskusji uczestniczyli autorzy Raportu, a także Sławomir Popowski, jako jej moderator.
Ze względu na obecne rygory sanitarne, cała dyskusja – prowadzona na Nowym Świecie 58 – była transmitowana na żywo, na FB, za pośrednictwem „Video-KOD” Mariusza Malinowskiego, a także na FB-owej stronie FCP.
Otwierając spotkanie, prowadzący dyskusję Sławomir Popowski, powiedział m.in.:
– Kiedy czytałem Wasz Raport przypomniałem sobie zabawną rozmowę z Ryszardem Kapuścińskim, z połowy lat 90. Wrócił właśnie z sanatorium, krótko przed kolejnymi wyborami i opowiadał: – Słuchaj to niesamowite. Tam gdzie byłem połowa mieszkańców jest na bezrobociu, a połowa pracuje. Są tylko dwie liczące się firmy, w których można szukać pracy: sanatorium i rozlewnia wody mineralnej, więc kiedy dochodzi do wyborów, to w zależności od ich wyników, albo będziesz miał pracę, albo idziesz na bezrobocie… I to – mówił Ryszard – dotyczy wszystkich: od dyrektora sanatorium, czy wytwórni wody mineralnej, do sprzątaczki… Byłeś po wygranej stronie – pracujesz, postawiłeś na przegraną – idziesz na bezrobocie…
Przypominam tę rozmowę – powiedział – bo pamiętam, ile nadziei wkładano w realizację idei służby cywilnej w pierwszych latach wielkiej transformacji, którą rozpoczęliśmy po 1989 r. Miała być remedium na całe ówczesne zło, uwolnienie się od obowiązującej w czasach PRL i mocno zakorzenionej tradycji działania partyjnej nomenklatury, kolesiostwo i nepotyzm. Ale także sposobem na podniesienie profesjonalnego poziomu kadry urzędniczej i jakości pracy administracji.
Dziś chyba niewiele zostało z tamtych nadziei. Co z tego, że Służba Cywilna jest instytucją konstytucyjną, mowa jest o niej w art. 153 Ustawy Zasadniczej, kiedy w istocie ma charakter marginalny. Cała służba cywilna to dziś zaledwie 119 tys osób, zatrudnionych, wobec 428 tys urzędników w samej administracji publicznej, czyli niewiele ponad 1/4. Co więcej, służba cywilna nie obejmuje całych sektorów administracji publicznej – ZUS-u, NFZ czy KAS… A jeszcze do tego stale podejmowane są próby ograniczenia sfery podporządkowanej rygorom służby cywilnej i wyłączania z niej kolejnych sektorów. Dlaczego? Jaki jest tego mechanizm? Tylko polityczny?
I jeszcze jedno: swoje grzechy na sumieniu mają kolejne rządy III RP, ale to nijak ma się do tego, co dzieje się pod obecnymi rządami Zjednoczonej Prawicy. Jak wyliczył Janusz Paczocha w raporcie dla FOR, tylko w okresie pierwszych 2 lat rządów tzw. „dobrej zmiany” przyjęto 37 ustaw „kadrowych”. Przy czym – przytłaczającą większość w trybie „poselskim”, co umożliwiło przeprowadzenie faktycznej czystki w instytucjach administracji publicznej. I oczywiście z naruszeniem wszelkich reguł. Z dnia na dzień pracę straciło ponad 11,5 tys osób, w tym prawie 6800 osób z kadry kierowniczej, aby zwolnić miejsca dla „swoich”.
W najprostszy sposób można to tłumaczyć tym, że służba cywilna i w ogóle administracja traktowana jest, podobnie jak i spółki skarbu państwa, jak łup polityczny, do dzielenia między swoich oraz ich krewnych i pociotków, czy też budowania własnych sfer wpływów. A może chodzi jednak o coś więcej, że pod hasłem walki z tzw. imposybilizmem prawnym usiłuje się zmienić samą formułę funkcjonowania państwa: koniec z liberalną demokracją, wracamy do zasady jedności władzy państwowej i – być może w nieco zmodyfikowanej formie – zasady „centralizmu demokratycznego”. Słowem PRL-bis, tyle że pod zmienionymi sztandarami ideowymi… A jeszcze do tego, przy okazji, jest możliwość wymiany wcześniejszej elity, na własną i bardziej uzależnioną od władzy. Podobnie, jak w Rosji Putina, czy na Węgrzech Orbana?
Niżej zamierzamy filmowy zapis debaty:
Część I
Część II
Publikujemy również pełny tekst Raportu Służba cywilna – dziś i jutro