W Fundacji FCP i działającym w jej ramach Centrum Edukacji Społecznej DiP, wspólnie z Fundacją „Polska w Europie” – odbyło się (28.11.2017) spotkanie z Dyrektorem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce – amb. Markiem Prawdą. Wykładem pt: „Europa po przejściach – w przebudowie” inaugurujemy cykl dialogów obywatelskich – „Porozmawiajmy o Unii Europejskiej”.
Wielu Europejczyków ma wrażenie lub jest wręcz przekonanych, że Unia Europejska zatraciła pewność kierunku, w którym powinna podążać. Poczucie to uległo wzmocnieniu po szoku wywołanym decyzją Brytyjczyków o wystąpieniu z Unii oraz po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA. W reakcji mnożą się najróżniejsze poglądy i propozycje koniecznych zmian – od rewolucyjnych lub tylko gruntownych w rodzaju ustanowienia do 2025 r. Stanów Zjednoczonych Europy wysuniętej przez szefa niemieckich socjaldemokratów Martina Schulza, czy tzw. Europy dwóch prędkości, po dziesiątki mniejszych lub większych modyfikacji
Wg opinii amb. Marka Prawdy, odpowiedzi wymaga przede wszystkim pytanie, czy w państwach członkowskich dominuje antyunijny populizm, czy też przeciwnie i mamy do czynienia z proeuropejskim przebudzeniem? Wszelkiego rodzaju niezadowolenie skumulowało się pod nośnym hasłem sprzeciwu wobec imigracji do Europy, co ułatwiło pochód populizmu. Jednak zdaniem ambasadora, wprawdzie populizm stał się trwałym i być może nieusuwalnym czynnikiem obecnym w Europie, to wyniki wyborów w ważnych państwach członkowskich wskazują na wyraźny opór przeciw tym tendencjom i pewne oznaki proeuropejskiego przebudzenia. Zwrócił też uwagę na badania pokazujące, że we wszystkich państwach członkowskich wzrosło poparcie dla integracji europejskiej i dla obrony dotychczasowego dorobku.
Poczucie małej efektywności UE i związanego z nim mentalnego kryzysu przeżywanego przez zwyczajnych obywateli wiązać się może z zakorzenionym w umysłach, niefortunnym, podziałem na brukselską superelitę uważaną za matkę wszystkich nieszczęść , a z drugiej strony – obywatelami Unii.
Ambasador sądzi, że to co powie w kwestii przyszłości Unii J.C. Juncker, czy D. Tusk nie jest ważne. W obecnej sytuacji każde społeczeństwo musi opisać na nowo jakiej chce Unii Europejskiej i co jest dla niego w niej ważne.
W opinii Marka Prawdy, ludzie nie będą już oceniać Unii na podstawie dokonanych i dokonywanych postępów w różnych dziedzinach, a podług tego jak UE chroni jej obywateli przed skutkami tego, co sama wywołała – np. w konsekwencji otwarcia granic i globalizacji. Musi zatem pokazać, że robi to dobrze, a przynajmniej lepiej niż inni, nie odwołując się do protekcjonizmu i innych rodzajów zamykania się samej w sobie.
Abstrahując od tego, czy dobrze zadziała i czy w ogóle jest słuszny, przykład nowego podejścia do wyzwań daje Emanuel Macron, który dostrzegł bariery piętrzące się przed tradycyjnymi podziałami wzdłuż linii ideologiczno-partyjnych. W odpowiedzi, nowy prezydent Francji odwołuje się do wszystkich zwolenników (nowego) otwarcia i działania, bez względu na polityczne spektrum z którego pochodzą, nie w imię socjaldemokratycznej, chadeckiej, czy jeszcze innej ideologii, a w celu rozwiązywania problemów i usuwania przeszkód. W ocenie M. Prawdy, Macron raczej dobrze odczuwa ducha czasu.
Jeśli zajdzie taka potrzeba, prezydent Macron jest także zwolennikiem pójścia do przodu w mniejszej grupie państw członkowskich skupionej wokół strefy euro, bez oglądania się na państwa, które np. depczą praworządność albo przeżywają rozterki. Dla Polski jest to wyzwanie, zwłaszcza że kilka lat temu byliśmy największym krajem niepozwalającym wykopać rowu między Eurogrupą, a pozostałymi państwami. W tamtych czasach interes Polski był tożsamy z interesem wspólnoty, jako całości. Dziś nie mamy reputacji pozwalającej na odgrywanie tamtej roli i zapobieganie rozwiązaniom dla nas niekorzystnym.
W nawiązaniu do wrześniowego orędzia przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean Claude Junckera, amb. Prawda zwrócił uwagę, że przez całe 10 lat, począwszy od światowego kryzysu finansowego, poprzez ukraiński, aż po migracyjny i wiele pomniejszych – Unia Europejska działała w trybie zarządzania awaryjnego. To wyniosło na pierwszy plan państwa członkowskie z ich narzędziami do działania i przytłumiło jednocześnie znaczenie instytucji unijnych. Po drugie, Unia zaabsorbowana kryzysami nie umiała eksponować swoich działań i dokonań, np. na polu polityki energetycznej, w ramach unii bankowej, czy w udzielaniu pomocy dla państw najbardziej dotkniętych kryzysem.
Do realnych problemów Unii dołączył problem percepcji, bowiem wielu mieszkańców UE zaczęło odnosić wrażenie lub nawet wierzyć, że to sama Unia tworzy problemy, z którymi muszą się zmagać. W tej sytuacji przewodniczący Juncker uznał, że trzeba skończyć z logiką „gaszenia pożarów” i przejść do zarządzania wyzwaniami przyszłości. Szef KE zgadza się widzeniem spraw przez Macrona, z wyłączeniem „Europy dwóch prędkości”. Proponuje w zamian dokończanie niedokończonych projektów Unii, tj. unii bankowej, strefy Schengen i strefy euro, oferując jednocześnie rozwiązania mogące pogodzić niecierpliwy Paryż z powściągliwym Berlinem (np. zamiast osobnego budżetu dla Eurogrupy (Paryż) jakaś osobna linia budżetowa; tak dla ministra finansów Eurogrupy, ale bez prawa do decydowania o konkretnym podziale środków). Dla krajów takich jak Polska J.C. Juncker miałby w zanadrzu pomoc finansową i organizacyjno-techniczną, z myślą o perspektywie przyjęcia euro przez te kraje w dalszej przyszłości.
Juncker nie podziela zatem myślenia „więcej Europy w każdej dziedzinie”, uważa natomiast, że do zdynamizowania procesów integracyjnych wyzyskać można różnorodność państw Unii z wykorzystaniem inicjatyw międzyrządowych, bez zdawania się wyłącznie na Komisję Europejską.
W opinii amb. Marka Prawdy nowe kłopoty, np. w Katalonii, studzą najambitniejsze zamiary reformatorskie dotyczące Unii, ale nie da się prawdopodobnie całkowicie powstrzymać tych dążeń, dlatego niezwykle ważne dla Polski jest zachowania uczestnictwa w procesie odnawiania Europy. Nieobecność będzie bardzo kosztowna politycznie i ekonomicznie. W kontekście postępowania obecnych władz polskich ambasador zwrócił uwagę, że w umowie koalicyjnej nowego rządu holenderskiego zawarte jest zobowiązanie dla premiera Marka Rutte do warunkowania w Brukseli pomocy dla krajów biedniejszych rozliczaniem się przez beneficjentów wsparcia z solidarności w kwestiach migracji i wielu innych. To zobowiązanie nie jest sprawą polityków, ale wynika z wymagań stawianych przez wyborców, w tym wypadku holenderskich, którzy już wprost domagają się zaprzestania bezwarunkowych wypłat ze środków unijnych, tj. bez względu na przestrzeganie lub nieprzestrzeganie zasad generalnych przyjętych przez państwa członkowskie.
Ambasador przytoczył swoją rozmowę z J.C. Junckerem, w której przewodniczący KE zaznaczył, że nie jest przeciwnikiem tzw. Europy różnych prędkości. Usłyszawszy od prezydenta Macrona, że rozszerzenie UE na wschód było błędem Juncker uznał jednak za właściwe i konieczne przyspieszenie własnego orędzia ws. przyszłości Unii, a przede wszystkim wyraźniejsze wyeksponowanie w nim potrzeby wspólnych działań wszystkich członków. Zdaniem przewodniczącego KE, jeśli nawet ziści się formuła Europy dwóch prędkości, to nie będzie ona wynikiem decyzji Unii, a ubocznym skutkiem jakiegoś zaniechania lub suwerennej decyzji jakiegoś państwa/państw. Najbardziej namacalna groźba dla Polski wynikająca ze scenariusza dwóch prędkości, to powstanie jednej bogatej grupy z pieniędzmi i rola rynków zbytu, pozostająca dla outsiderów takich jak Polska.
Za głosem z sali gość podzielił pogląd, że Unia jest wyrazem procesów cywilizacyjnych zachodzących w świecie, w tym głównie globalizacji, a więc jej powstanie i funkcjonowanie jest procesem obiektywnym. Uświadomienie sobie tej zależności bardzo zatem ułatwia argumentowanie za rozwojem i umacnianiem UE.
Z rozeznania amb. Marka Prawdy wynika, ze w UE nikt nie pali sie wprawdzie do uzycia art. Traktatu o Unii Europejskiej, mówiącego o konsekwencjach nieprzestrzegania wartości (wolność, równość, praworządność) przyjętych przez państwa członkowskie, ale jest też świadomość, że jeśli KE nic nie zrobi, to ją to bardzo osłabi. I to w przelomowym momencie „odnowy”. Dodajmy również, że napięcia ze złym wynikiem dla Polski mogą się pojawić w trakcie rychłych już negocjacji budżetu unijnego na kolejny okres.
Przyspieszenie przemian w Unii może być wynikiem takiej czy innej konstelacji rządowej w Niemczech. Jeśli nastąpi powtórka z wielkiej koalicji CDU/CSU-SPD, to może to nastąpić m.in. w wyniku przychylenia się Angeli Merkel i chadecji do stanowiska Martina Schulza, forsującego ideę wielkiego przyspieszenia integracji europejskiej, a której motorem byłby alians, duumwirat, francusko-niemiecki.
Galeria
/Foto: Michał Czarnocki/