Krajobraz po wyborach

Krajobraz po wyborach

Szkic krajobrazu powyborczego w Polsce nakreślony został 6 listopada w  Centrum DiP. Nawiązanie do tradycji Konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość jest zamierzone. Organizatorem tego przedsięwzięcia jest  Fundacja Centrum Prasowe dla Krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a patronem  Stefan Bratkowski  – kiedyś aktywny uczestnik i promotor Konserwatorium, a dziś Honorowy Prezes Fundacji.  

Autorami „szkicu” byli socjologowie: prof.  Radosław Markowski,  dr  Robert Sobiech, politolog, redaktor naczelny pisma Liberté  –  Leszek Jażdżewski, szef periodyku Res Publica Nova –  Wojciech Przybylski  oraz moderator  Marcin Celiński  z Liberté. W jego kreśleniu uczestniczyło także ponad 60 przybyłych na Nowy Świat 58 gości.

Niemal natychmiast padło pytanie, jaki użytek postanowi Jarosław Kaczyński uczynić z „pozwoleniem na budowę” otrzymanym w efekcie wygranych wyborów. Co zechce w Polsce zbudować lub co zechce zburzyć?

Radosław Markowski  odrzucił nawiązanie do „pozwolenia na budowę” twierdząc, że jedyne uprawione może być porównanie do „pozwolenia na użytkowanie”. Na PiS (formalnie – Zjednoczoną Prawicę) głosowało jedynie 19 proc. spośród wszystkich Polaków uprawnionych do udziału w akcie wyborczym. Tak niewielki odsetek stanowi daje wprawdzie niepodważalny mandat do zarządzania państwem, lecz w żadnym razie nie upoważnia do zmiany, a tym bardziej do odwrócenia porządku konstytucyjnego w Polsce.

Robert Sobiech  wyraził pogląd, że Jarosławowi Kaczyńskiemu niesłychanie trudno będzie cokolwiek zbudować, bowiem swoimi dotychczasowymi działania bardzo osłabił istniejące fundamenty, na których wspierać się musi każda konstrukcja. Jego doniosłym „dokonaniem” jest przede wszystkim banalizacja polityki. Jerzy Buzek przeprowadził cztery reformy, SLD-PSL zwieńczył proces przystępowania do UE, poprzedni rząd PiS walczył z „układem”, a PO skupiła się infrastrukturze. Teraz, PiS (podobnie jak część innych partii) wyłącznie „słuchało” Polaków, a nade wszystko wpatrywało się w wyniki sondaży. „Słuchanie” Polaków będzie kotwicą ciążącą szefowi PiS, bo trzeba będzie odnieść się do obietnic w sprawie wieku emerytalnego, sześciolatków i bardzo wielu innych.

Wojciech Przybylski  sądzi, że namacalnym efektem pierwszego okresu będzie przede wszystkim wymiana kadr. Celem będzie umocnienie własnego „układu” w opozycji do „układu” zastanego. W porównaniu z poprzednimi wygranymi wyborami PiS nie ma dziś obecnie programu modernizacyjnego, więc realizowane scenariusze będą zależały od rozwoju sytuacji.

Leszek Jażdżewski  zakłada, że Jarosław Kaczyński ma jednak jakieś ambicje modernizacyjne, choć podejrzewa, że ich spełnienie może dać efekt w postaci „nowoczesności przebrzmiałej”, której dzisiejszą przydatność można byłoby porównać do systemu operacyjnego „Windows 95”. Jarosław Kaczyński będzie wydawał swój kapitał polityczny, nie wiadomo jedynie na co. Czy na „gnębienie Tuska”, czy np. na tak ważną dla Polski naprawę wymiaru sprawiedliwości? Wiele będzie zależało od tego, czy będzie musiał płacić kontrybucje na rzecz ojca Rydzyka, Episkopatu, Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry, ale raczej na pewno nie zmieni konstytucji (byłoby to możliwe po hipotecznym skaptowaniu dla tego celu posłów z innych ugrupowań – przyp. red.). Po nauczce z 2007 r. nie będzie też przyspieszonych wyborów parlamentarnych, ale możemy liczyć się z kuglowaniem przy samorządach.

Gdyby szef Liberté miał wyrażać jakieś dobre nadzieje tułające się w związku z nadchodzącymi rządami, to byłyby to nadzieje na to, że PiS pogodzi Polaków z państwem.

Profesor Markowski  uznał, że PiS wręcz genialnie wyczuł i zbadał nastroje dominujące w Polsce. Jego obawy dotyczą zwłaszcza o losy demokracji w Polsce. Podkreślił, że w demokracji liberalnej jest miejsce na najróżniejsze odłamy polskości i w ogóle na demokrację. Nadzieje wyraził skromne, a sprowadzają się do uniknięcia tych wszystkich zagrożeń, które zostały obwieszczone m.in. w trakcie walki o głosy wyborców.

Jakich konkretnych następstw spodziewać się można w układzie partyjnym?

Leszek Jażdżewski  ocenił, że po 25 latach nastąpił w Polsce koniec partii utożsamianych z postkomunizmem. Pola ustępowało będzie PSL, co byłoby dobrą wiadomością dla Polski. PO dziś to partia wodzowska bez wodza, a jeśli Grzegorz Schetyna przegra batalię o przywództwo, to odejdzie i z nim jego stronnicy, co byłoby złą wróżbą dla Platformy. Jeśli jednak PO zdoła się odbudować, to stanąć będzie musiała do boju z Nowoczesną. L. Jażdżewski dodał, że Polskę proeuropejską pogrążyło nieudolne przywództwo. Jeśli ta Polska nie zdoła się pozbierać, to w analogii do spraw na Węgrzech, może stać się tak, że to PiS będzie zmuszony walczyć  z rodzimym, narodowym Jobbikiem.  

Robert Sobiech  wyraził opinię, że słaby jest „nadzór budowlany”, który powinien być sprawowany i egzekwowany przez opozycję w formie nieustannego monitorowania posunięć rządu i konfrontowania ich z zapowiedziami. Stwierdził, że partie w Polsce nie potrafią sporządzać agendy spraw najważniejszych dla kraju. Rolę tę przejęły media, więc w spisie kwestii „najistotniejszych” dominują kwestie światopoglądowe. Konflikty na tym tle są bardzo gwałtowne, a to woda na młyn mediów, więc sprawy najważniejsze i ważne stają się w ogóle nieobecne. Uznał, że nie było przez minione cztery lata udanej próby pokazania po co coś się robi i co ma się dzięki temu czemuś zmienić. PiS wykonało w tym kontekście dobrą, rzemieślniczą robotę, której zaniechały inne partie.

Radosław Markowski  ocenił, że z obecnym programem Nowoczesna napotka sufit na poziomie 12-13 proc. głosów oddawanych w wyborach. Jeśli zatem Ryszard Petru myśli o skutecznej rywalizacji z PO, to musi zacząć planować szersze rozsunięcie ramion w celu zagarnięcia poparcia poza elektoratem o poglądach liberalnych.

Na problematyce relacji z zagranicą skupił się  Wojciech Przybylski. Wyraził przede wszystkim opinię, że wobec rozbieżności, a nawet sprzeczności interesów państw z naszej części Europy – płonne okażą się nadzieje na rozwój polityki regionalnej prowadzonej przez państwa ze wschodnich rubieży Unii. Poza marniejącym w oczach czeskim ODS, PiS nie ma w Parlamencie Europejskim partnerów frakcyjnych z państw Europy Środkowo-Wschodniej. Za sprawą jej podejścia do kwestii uchodźców i imigrantów słabnie pozycja Angeli Merkel, a tym samym dojść może do pogorszenia pozycji Polski w Europie. Jego zdaniem, w sprawie Ukrainy możliwy do wykonania program maksimum ogranicza się do zachowania dobrego wizerunku Polski w tym kraju. Nie ma też niestety innego pomysłu, jak tylko złe relacje z Rosją.

Z sali spytano m.in.,  czy zasadne jest domniemanie, że Polacy głosują wyłącznie albo za populizmem, albo przeciw niemu.

Leszek Jażdżewski  wskazał, że jeszcze do niedawna żyliśmy w demokracji elit, podczas gdy obecnie mierzymy się z demokracją masową, a to oznacza, że uprawianie populizmu jest najskuteczniejszą metodą wygrywania wyborów. Pytanie, które oczekuje w tej sytuacji odpowiedzi brzmi, czy można stosować populizm do dobrych celów?

Po ostatnich kampaniach wyborczych nasuwa się także wniosek, że wyborcy, zwłaszcza młodzi, głosują na tych kandydatów, którzy przywracają „polityczność” i „sprawczość”. Polacy chcą mieć zatem wpływ na bieg spraw, a Paweł Kukiz im to obiecuje. Pozostali politycy powinni to zrozumieć, ale czy zrozumieją…?

Prof. Markowski  podkreślił zdolność PiS do demobilizacji tej części elektoratu, która uważa, że (ze względu na zasoby, umiejętności, umocowanie zawodowe i społeczne itd.) poradzi sobie w każdej sytuacji politycznej. Przypominając katastroficzne raporty Klubu Rzymskiego sprzed 40 lat, zapowiadające możliwe klęski i katastrofy demograficzne, żywnościowe, czy środowiskowe zauważył, że nie spełniły się wprawdzie najczarniejsze przepowiednie ówczesnych mędrców, ale raporty Klubu spełniły rolę mobilizującą, bo ostrzegały przed tym co może być, choć niekoniecznie być musi.

Zwrócił uwagę, że demokracja nie jest w kryzysie. Ma się dobrze w Skandynawii, Niemczech, Holandii i w wielu innych państwach Europy. Gdy martwimy się tym, jak głosują ludzie bardzo młodzi, to przypomnijmy sobie co sami robiliśmy i co myśleliśmy w wieku lat 18 i paru więcej. Istotniejsza jest grupa młodzieży starszej, w wieku od lat 24-25 do lat ok. 30.

Dyskusja odbyła się na trzy dni przed ogłoszeniem składu rządu p. Beaty Szydło.  Radosław Markowski  nie znał wtedy nazwisk, ale uznał, że donośnym sygnałem będzie powołanie Antoniego Macierewicza i Zbigniewa Ziobry na ministrów Obrony i Sprawiedliwości. Oceniał, że byłaby to analogia do ról pełnionych przez Donalda Rumsfelda i Dicka Cheneya u boku George’a W. Busha. Wszyscy trzej wierzyli, że nie muszą się liczyć z nikim i niczym, bo liczyć się trzeba z USA i z nimi.

W próbie przepowiedzenia przyszłości  Leszek Jażdżewski  zarysował dwa warianty. W pesymistycznym, nowy rząd będzie równie nieudolny jak ten w wykonaniu PO, ale zapewni za to mnóstwo fajerwerków.  Wariant optymistyczny, jaki mu się jawi, to najróżniejsze działania represyjne, które skończą się internowaniem wszystkich nieopatrznych uczestników kreślenia powyższego szkicu.

Niżej zamieszczamy filmowy zapis debaty.

Część I

Część II