Dzięki staraniom dr. Łukasza Jurczyszyna z Collegium Civitas, gościliśmy (08.12.2016) dr. Aleksandra Bikbowa – socjologa z najlepszego rosyjskiego uniwersytetu im. Łomonosowa w Moskwie oraz towarzyszących mu w dyskusji o postawach liberałów i lewicy wobec ofensywy prawicowego populizmu – oprócz Ł. Jurczyszyna – Agnieszkę Lichnerowicz z radia Tok FM, Michała Sutowskiego z Krytyki Politycznej i dr. Mikołaja Rakusę-Suszczewskiego z UW, który prowadził debatę..
Aleksander Bikbow jest wicedyrektorem Centrum Współczesnej Filozofii i Nauk Społecznych MGU. Z racji bardzo wyrywkowej w Polsce wiedzy o tym co dzieje się w Rosji i wręcz szczątkowej o tamtejszych środowiskach liberalnych, jego wypowiedziom poświęcimy w relacji najwięcej uwagi.
W opinii dr. Bikbowa, gdyby opis obecnej polityki i propagandy władz Rosji sprowadzić do charakterystycznego dla populizmu zestawu założeń i wezwań zaczynających się od przedrostków „anty” i „pro”, to jego współobywatele mają być prorodzinni, prokreacyjni, za religią i jeszcze mocniej za patriotyzmem, a już zwłaszcza za bezpieczeństwem państwa, z wielkim naciskiem na jedność terytorialną Federacji.
Haseł anty jest równie dużo, a nawet więcej. Bardzo krytycznie są oceniane tzw. wartości europejskie. Jeśli rodzina jest na najwyższym piedestale, to trzeba być przeciw LGBT. Hołubiona jest cerkiew – więc należy zwalczać ateizm. Rosjanie mają być antyamerykańscy, mają występować przeciw imigracjom, organizacjom pozarządowym (NGO), a już zwłaszcza przeciw wszelkiej opozycji. Nie tyle za nieprzyjazne, co wrogie uznaje się wszelkie ruchy i działania na rzecz regionów oraz ich naturalnych zróżnicowań, bo chociaż państwo jest z nazwy Federacją, to ma być unitarne, a więc wewnętrznie jednolite.
Tu charakterystyczna ciekawostka. Obronie integralności, zagrożonej także z powodu wyludniania się interioru i krańców Federacji – służą najrozmaitsze działania, także takie, które z pozoru nie mają z tym nic wspólnego. 10 lat temu, decyzją Kremla, z połączenia szkół wyższych działających w kilku różnych ośrodkach akademickich, powołane zostały w Rosji tzw. Uniwersytety Federalne. Celem było stworzenie na peryferiach państwa silnych centrów rozwojowych o lepszym potencjale demograficznym. Dlatego Uniwersytety Federalne działają we Władywostoku, Krasnojarsku, Jekaterinburgu, Kazaniu, Rostowie, a teraz również na okupowanym Krymie.
Na kombinację charakterystyczną dla populizmu prawicowego i wstecznego nakłada się w Rosji kurs neoliberalny w kluczowych kwestiach społecznych. Władza przekonuje, że w edukacji liczy się efektywność i skuteczność, a to jest pole popisu dla biznesu, więc szkolnictwo przesuwać należy w ręce prywatne.
Podobny kurs przyjęty został w ochronie zdrowia. Wg obowiązujących założeń oszczędnościowych, z końcem 2018 r. zakres państwowej służby zdrowia miałby zostać ograniczony aż o 1/3. W śmiałych planach długofalowych przewiduje się nawet dojście w usługach medycznych do pełnej odpłatności. Za zdrowie odpowiadać ma rodzina i jej staranność oraz zapobiegliwość, stąd takie jej hołubienie w populistycznej propagandzie.
W odróżnieniu od Polski, gdzie – abstrahując od skuteczności – toczy się ciągle dyskusja (teraz raczej spór) opozycji z władzą, w Rosji nie ma dziś żadnej przestrzeni publicznej dla konkurencyjnej debaty. Toczyć się ona może wyłącznie wewnątrz władzy, np. między ministrami. O faktycznej konsolidacji elity i skupieniu jej wokół Kremla świadczy przypadek b. ministra finansów Aleksieja Kudrina, który jest liberałem gospodarczym. Odszedł on z ekipy Putina, m.in. w niezgodzie na wielki wzrost wydatków wojskowych, a teraz wrócił jako wiceszef prezydenckiej Rady Gospodarczej.
Dr Bikbow podkreślił, że środowisko lewicowe jest w Rosji bardzo małe. Ocenił, że potrwa jeszcze bardzo długo (jeśli w ogóle do tego dojdzie) zanim stanie się jakąkolwiek siłą mocniej oddziałującą. Jego zdaniem, baza dla populizmu będzie w Rosji rosła. Pożywką może być niepewność zatrudnienia i odejście od sowieckiego wydania państwa „dobrobytu” w kierunku prywatyzacji edukacji i służby zdrowia. W tych okolicznościach tym skuteczniejsze będzie przekonywanie o zewnętrznych źródłach kłopotów i wrogości zagranicy. Populizm rządowy nie napotka żadnych przeszkód, ponieważ nieliczni w Rosji adwersarze metod populistycznych odarci zostali z wszelkiej siły i zostali wręcz obezwładnieni.
Charakterystycznym niuansem obecnej polityki Kremla jest powstrzymywanie, a nawet represje wobec prawicowej ekstremy, wykorzystywanej jako pomocna dłoń jeszcze kilka lata temu. Osoby skrajne w głoszonych poglądach i komentarzach wycofywane są z państwowych mediów. W opinii Aleksandra Bikbowa, ekstremalna prawica stała się w Rosji politycznie nieużyteczna, bowiem skrajnie prawicowe są same władze.
Uczestnicy debaty zastanawiali się z pozycji lewicowych i liberalnych, czy jest jakaś skuteczna odpowiedź na populizm po przeciwnej stronie. Dr Rakusa-Suszczewski pytał, czy używać siły prawdy i racjonalnej argumentacji, czy też zwalczać „ich” populizm „naszym” populizmem – jeszcze silniejszym i jeszcze bardziej wyrazistym?
Agnieszka Lichnerowicz uznała, że nie ma jednej, uniwersalnej formuły, ale nadal dostrzega rozwiązanie w racjonalnej dyskusji, w demaskowaniu kłamstw i łagodzeniu populistycznych emocji. Trzeba mieć odwagę, co oznacza także odwagę powiedzenia w dzisiejszych okolicznościach, jako przeciwnik rządu, że ten rząd robi coś dobrego, jeśli – oczywiście – coś takiego się wydarzy.
Michał Sutowski wskazał, że błędem byłoby traktowanie populistów jako monolitu, bowiem jest to niekoherentny, niespójny konglomerat. Na pierwszy plan wysuwa się konflikt między aspirującymi (do dobrobytu i szczęścia) a sfrustrowanymi swoją niemocą. Ci drudzy czują się wśród narodowo-radykalnej ekstremy, jak u siebie.
Gość z Moskwy stwierdził, że jego bronią są badania prowadzące do dobrej diagnozy. Z taką na podorędziu, zbierze się być może kiedyś w Rosji jakieś dobre owoce. Z tym, że – najwcześniej, jeśli w ogóle – ma to szansę nastąpić za 10, może 15 lat. Uważa w swoim pesymizmie, że bardziej trzeba dziś szukać kandydatów do elity niż próbować oddziaływać na ludzi i tak pozostających w Rosji pod wpływem oficjalnego populizmu. Poza tym, nie warte zachodu są rozważania w stylu dawnej sowietologii, kto akurat jest na fali, a jaka grupa, frakcja, czy osobnik ze szczytów – popada w niełaskę, bo wobec obranego kierunku neoliberalnego w kwestiach wewnętrznych nie ma to znaczenia.
Galeria