Polacy wobec UE: koniec konsensusu

Polacy wobec UE: koniec konsensusu

Polacy wobec UE: koniec konsensusu  – taki tytuł daliśmy debacie, której inspiracją był Raport przygotowany pod tym samym tytułem przez Adama Balcera, Piotra Burasa, Grzegorza Gromadzkiego i Eugeniusza Smolara.

Naszymi gośćmi byli:   Adam Balcer  i  Grzegorz Gromadzki.  Dyskusję moderowała  Agnieszka Magdziak-Miszewska

Autorzy Raportu – który był inspiracją dla naszej debaty piszą m.in.: „podczas gdy w przeszłości polityka zagraniczna uchodziła za wyłączną domenę elit, to w ostatnim czasie uprawianie jej staje się coraz trudniejsze bez udziału i poparcia społeczeństwa. Świadectwem tego jest, po pierwsze, to, że panujący przez dekady szeroki konsensus, przyzwalający na więcej integracji w UE – właśnie się kończy.  

Dzieje się tak ze względu na częściową dysfunkcjonalność struktur europejskich (vide  kryzys euro czy kryzys migracyjny), osłabiającą zdolność Unii Europejskiej do zapewnienia bezpieczeństwa i dobrobytu obywatelom, a także z powodu wkraczania UE w kompetencje państw członkowskich. „Więcej integracji” nie jest już opcją oczywistą, musi zostać uzasadnione i wynegocjowane z udziałem obywateli”.  

Po drugie, polityka międzynarodowa staje się coraz bardziej elementem polityki wewnętrznej – nie tylko z powodu integracji europejskiej, lecz także za sprawą przekazów medialnych oraz odczuwanych przez obywateli w ich życiu codziennym skutków globalnych procesów gospodarczych (delokalizacja przemysłu) i demograficznych (migracje).  

Po trzecie, w związku z kryzysem zaufania do instytucji przedstawicielskich i establishmentu politycznego coraz większą popularność zyskuje odwoływanie się do form demokracji bezpośredniej. Pokazują to niedawne przypadki Wielkiej Brytanii, Holandii czy Węgier. „Referendokracja”  zaczyna wkraczać także w sferę spraw zagranicznych.  

Pytanie teraz o to, w jakim stopniu zjawiska te dotyczą również Polski? – Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Począwszy od lat 90. ubiegłego stulecia, orientacja europejska – droga do NATO i do UE, a potem członkostwo w tym klubie – wyznaczała horyzont polskiego myślenia o Europie i świecie: była nie tylko wyborem politycznym i ekonomicznym, lecz także kulturowym i cywilizacyjnym.  

W sensie instytucjonalnym ten wybór pozostaje niekwestionowany, ale w nowej rzeczywistości europejskiej i globalnej musi zostać na nowo uzasadniony i zalegitymizowany. Tymbardziej, że stawką nie jest już tylko obecność w Unii,  lecz również jakość i istota naszego członkostwa. Zależą one od gotowości elit politycznych oraz społeczeństwa do konstruktywnego włączenia się w kształtowanie polityki europejskiej i uczestnictwa w najważniejszych projektach integracyjnych.  

Jednakże utrzymanie najistotniejszych (także dla Polski i Polaków) dotychczasowych osiągnięć integracji (rozwój gospodarczy czy kwestia Schengen) oraz konieczne – także w obliczu kryzysu Zachodu w dobie Donalda Trumpa – wysiłki na rzecz większej zdolności UE do działania w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa, będą wymagać dużej politycznej odwagi, zaangażowania i legitymizacji społecznej. Ponadto przyszłość „powołania europejskiego” Polski i Polaków będzie zależeć od tego, w jaki sposób potraktujemy i zdefiniujemy wartości europejskie, czyli ten drugi, kulturowo-cywilizacyjny element polskiej orientacji na Europę dokonanej, w ubiegłych 25 latach.  

I tu się zaczyna problem. Po wyborach parlamentarnych w 2015 roku mamy do czynienia z najgłębszą od 1989 roku zmianą w polityce zagranicznej Polski. O ile w przeszłości UE postrzegana była przede wszystkim jako źródło szans, o tyle dzisiaj coraz częściej definiowana jest przez rządzących jako źródło zagrożeń.  

Pogłębiający się spór z Komisją Europejską i innymi instytucjami europejskimi, kryzys w relacjach z Francją, wysunięta przez Jarosława Kaczyńskiego propozycja „otwarcia” traktatów i zdecydowanego ograniczenia kompetencji instytucji unijnych; wreszcie – wspólny front ideologiczny z Viktorem Orbánem oraz uchwała Sejmu w sprawie UE, postulująca przekształcenie jej w luźny związek silnych suwerennych państw narodowych, świadczą o rzeczywistym nastawieniu rządzącej formacji. Tę eurosceptyczną politykę rządu PiS krytycy często przedstawiają jako prowadzoną wbrew społeczeństwu, które charakteryzuje się przecież jednym z najwyższych w Europie poziomów poparcia dla członkostwa w UE.  

W rzeczywistości – twierdzą autorzy Raportu – tezę o słabym umocowaniu polityki zagranicznej PiS, (zwłaszcza europejskiej), w opinii publicznej (a nawet o sprzeczności między nimi) należy wyraźnie zrelatywizować. Mamy bowiem do czynienia z głębokimi, a zarazem kluczowymi z punktu widzenia przyszłości miejsca Polski w Europie i świecie – podziałami w polskim społeczeństwie, dotyczącymi różnych kwestii związanych z UE. Czasy konsensusu w tych sprawach minęły. Konsensus dotyczący samego członkostwa, które wciąż cieszy się poparciem ponad 80 proc. Polaków, niewiele już znaczy.  

 

Niżej publikujemy pełny tekst Raportu (wystarczy kliknąć)

Polacy wobec UE – raport Fundacji Batorego (przeciągnięte)

A także zapis filmowy debaty

Część I

Część II

Galeria

/Foto: Sławomir Popowski/