Polityka zagraniczna: korekta czy rewolucja. Część druga – polityka wschodnia

Polityka zagraniczna: korekta czy rewolucja. Część druga - polityka wschodnia

W czerwcu br odbyła się pierwsza część debaty pt.  “Polska polityka zagraniczna: korekta, czy rewolucja”. Część druga, poświęcona w całości polityce wschodniej – tak ważnej przede wszystkim z punktu widzenia polskiej polityki bezpieczeństwa – odbyła się 25 pażdziernika br.  

Jako eksperci wystąpili:  Agnieszka Magdziak-Miszewska  – b. ambasador RP w Tel Awiwie i b. doradca ministra obrony T. Siemoniaka ds. polityki zagranicznej, a także  Eugeniusz Smolar  – ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Debatę prowadził  Sławomir Popowski.

Pytaliśmy m. in. o:

– Mówiąc o polityce zagranicznej przyjmujemy założenie, że musi być ona oparta na racjonalnych przesłankach. To jest: definiujemy cele strategiczne, dokonujemy oceny możliwości realizacyjnych i dostosowujemy do tego instrumentarium.

Stąd też pierwsze pytanie: jak z tego punktu widzenia ocenić politykę zagraniczną po pierwszym roku rządów nowej ekipy? – Tyle się mówi obecnie o “końcu polityki podległości”; powrocie do “formuły jagiellońskiej”. Tymczasem można odnieść wrażenie, że cały czas obracamy się w świecie ideologii; że więcej jest tu patriotycznej retoryki, adresowanej do wewnętrznego odbiorcy, aniżeli rzeczywistej, realnej polityki.  

– Bez wątpienia sukcesem naszej dyplomacji było to, że w dużej mierze udało nam się umiędzynarodowić konflikt ukraiński i skłonić UE oraz NATO do prowadzenia bardziej aktywnej polityki na Wschodzie. Teraz to przegrywamy!

PiS, w kampanii wyborczej bardzo ostro krytykował poprzednią ekipę rządzącą, że dla Polski zabrakło miejsca (w sprawie konfliktu ukraińskiego) w tzw. formacie normadzkim, co miało być dowodem słabości dyplomacji PO.

Ale teraz, można odnieść wrażenie, że jest jeszcze gorzej. Afera z przetargiem na Caracale, wypowiedzi min. Macierewicza w sprawie Mistrali – najzwyczajniej nas ośmieszają. Mówiąc inaczej: jak chciał PiS, rzeczywiście wychodzimy z “mainstreamu”, ale tak naprawdę wypadamy z gry, tracimy możliwości wpływu na bieg wydarzeń na Wschodzie.  

– Choć jesteśmy dużym krajem europejskim, to z racji różnicy potencjałów, nie jesteśmy w stanie samodzielnie prowadzić efektywnej polityki wschodniej, dla której głównym wyzwaniem jest Rosja. Musimy szukać sojuszników: w NATO i Unii Europejskiej. Ale skoro tak, to jak z tej perspektywy ocenić politykę obecnego rządu?

– Jednym z fundamentalnych dla pomysłów środowiska politycznego PiS-u na polską politykę zagraniczną jest powrót do idei “Międzymorza”. Kiedyś nazywano ją “jagiellońską”. Teraz szuka się dla niej nowej, bardziej “profesjonalnej” nazwy -“Trójmorza”, czy “Trójkąta ABC”. W wersji najłagodniejszej część polityków PiS próbuje ją uzasadnić potrzebą stworzenia z inicjatywy i pod egidą Polski “środkowo-europejskiej grupy lobbingowej”, by lepiej bronić naszych regionalnych interesów. Ale skoro tak, to jakie – poza sprawą uchodźców – miałyby to być wspólne interesy?  

– Wiąże się z tym jeszcze jedno pytanie: obecnie stawiamy bardzo mocno na Grupę Wyszehradzką. Na ile i czy w ogóle – wobec oczywistej różnicy interesów w sprawach rosyjskich – może być ona przydatna w realizacji naszej polityki wschodniej?  

– Eugeniusz Smolar pisał niedawno w “RZ” o napięciu strategicznym, jakie występuje stosunkach Polski z sojusznikami zachodnimi. Dla nas najważniejsza jest kwestia niepodległości Ukrainy, czy Białorusi, a dla USA i innych – stosunki z Rosją. Moskwa to wykorzystuje, strasząc globalizacją reakcji, wycofaniem się z ważnych dla Zachodu porozumień, wręcz balansuje na granicy wojny… Zaś USA (i Zachód w ogóle) robią wszystko, aby tego uniknąć. Mówiąc krótko: znów powraca historycznie uzasadniony strach, że ważne dla nas roztrzygnięcia będą zapadały ponad naszymi głowami? – Jaka w tej sytuacji powinna być polityka Polski?

Pytanie ostatnie – być może najtrudniejsze: krytyczna diagnoza obecnej polityki zagranicznej jest łatwa. Wystarczy posłuchać co mówią min. Waszczykowski, czy Macierewicz. Ale pytanie: co zrobić, jak się określić wobec takich zjawisk, jak Trump i “trumpizm”, “Brexit”, przybierająca na sile fala nacjonalizmu i populizmu – zresztą wspierana przez Moskwę. Mówiąc krótko: Unia trzeszczy w szfach, grozi nam jej podział na “euro-jądro” i “peryferie”, czyli – w naszym przypadku – powrót na Wschód i prowincjonalizacja, ze wszystkimi tego konsekwencjami.  

Rządowi eksperci powiadają: właśnie dlatego, że to widzimy i przewidujemy dalszą destrukcję Unii – nasza polityka zagraniczna jest właśnie taka. Po prostu, już się przygotowujemy, do tej nowej rzeczywistości, aby nie było zaskoczenia. Słusznie?

Niżej zamieszczamy pełen zapis filmowy debaty

Część I

Część II

Galeria

/Foto: Tadeusz i Maciej Późniakowie/